wtorek, 11 marca 2014

Paszteciki drożdżowe z mięsem


Cześć, wiosno!
Jest rozkosznie ciepło, jeszcze bardziej wesoło i jasno. W sam raz na podskoki i hopsasa. I troszkę na hejprzygodo! Miasto zaczyna uwierać swoim wszędobylstwem. 
- Chodźmy do lasu!
- Na górę!
- Na świat!
- Albo chociaż na huśtawki...
Jeszcze chwilka i będzie można wyruszyć. Cześć, wiosno!




Składniki (ok. 60 sztuk)

Ciasto:
1/2 kostki margaryny
3 łyżeczki cukru
50 g świeżych drożdży
2 jaja
3/4 szklanki kwaśnej śmietany (12-18%)
ok. 1/2 kg mąki (tyle, ile ciasto "weźmie")

Farsz:
600 g mięsa drobiowego (u mnie: mięso z piersi kurczaka, kawałki indyka, serduszka, żołądki i wątróbka drobiowa)
ok. 1 litra bulionu
1 duża cebula cebula
sól
pieprz
gałka muszkatołowa
majeranek

Dodatkowo:
2-3 jajka

Mięso umyć, osuszyć i (poza wątróbką) ugotować w bulionie. Cebulę posiekać drobno, podsmażyć. Do cebuli dodać wątróbkę i przesmażyć (niezbyt długo, żeby pozostała miękka). Wystudzić. 

Wystudzone mięso i cebulę zmielić w maszynce do mięsa. Doprawić solą, pieprzem, gałką i majerankiem. Dodać tyle bulionu, żeby nie było suche. Wymieszać.

Składniki na ciasto zagnieść na gładką masę. W razie potrzeby dosypać mąki - ciasto musi "odchodzić" od ręki. Odstawić do wyrośnięcia na ok. 30 minut.

Piekarnik rozgrzać do 180 stopni. Wyrośnięte ciasto dzielić na kawałki i rozwałkowywać cienko. Wycinać w trójkąty o podstawie ok. 5 cm i wysokości ok. 8 cm. Na każdy trójkąt wykładać u podstawy 1 łyżeczkę farszu i zawijać w rogaliki (dokładnie zalepiając brzegi). Gotowe rogaliki maczać w roztrzepanym jajku.
Układać na blasze wyłożonej papierem do pieczenia, zachowując kilkucentymetrowe odległości (paszteciki podrosną podczas pieczenia).

Piec ok. 12 minut w temperaturze 180 stopni (aż się zarumienią). Upieczone paszteciki można przechowywać w zamrażarce i odgrzewać w piekarniku. Podawać z barszczem czerwonym.

Smacznego!

poniedziałek, 10 marca 2014

Lasagne z sosem bolońskim




Drobne upierdliwości i mniejsze lub większe niewygody, chwile zachwytu przerywane przez katar, wielka wolność i jeszcze większa zależność od innych ludzi - tak wygląda życie z bliska. Czasem przychodzi mi do głowy, czy to nadal wypada i gdzie się kończy młodzież a zaczyna dalej (zwane też niekiedy: i żyli długo i szczęśliwie, aż pomarli ze starości). Niektóre problemy można sobie pomyśleć, inne same się zdarzają. W oczekiwaniu na długo i szczęśliwie i ze starości można się ucieszyć.
Tymczasem problemem numer jeden jest to, że skończyła mi się kawa. I to jest naprawdę wielki problem.



Składniki:
(forma: 35 x 24 cm)

Sos boloński:
500 g mięsa mielonego z indyka
500 g przecieru pomidorowego
2 małe cebule
3-4 ząbki czosnku
2-3 łyżki oleju z pestek winogron
1/2 łyżeczki cukru
1 łyżeczka przyprawy do mięsa mielonego
sól
pieprz
zioła prowansalskie
garść świeżych liści bazylii

Beszamel:
50 g masła
5 łyżek mąki
ok. 1 1/2 szklanki mleka
sól
pieprz
gałka muszkatołowa

Dodatkowo:
1/2 opakowania makaronu lasagne
150 g tartego sera mozzarella

Piekarnik rozgrzać do 180 stopni. Cebulę pokroić w drobną kostkę. Podsmażać na rozgrzanym oleju przez kilka minut (nie rumienić). Do cebuli dodać mięso. Przesmażyć. Dodać przyprawę do mięsa mielonego i drobno posiekany czosnek. Wymieszać dokładnie i chwilę podsmażyć. Dodać przecier pomidorowy. Doprawić cukrem, pieprzem, solą i ziołami prowansalskimi. Po kilku minutach zdjąć z ognia. Dodać posiekaną bazylię. Wymieszać i odstawić.

Masło rozpuścić w rondelku. Zdjąć z ognia. Do gorącego masła dodać mąkę i dokładnie wymieszać. Dolać połowę mleka, dodać gałkę, sól i pieprz i wymieszać, żeby nie było grudek. Podgrzewać na wolnym ogniu, aż sos zgęstnieje. Dodać pozostałe mleko i wymieszać (jeśli powstaną grudki, sos można zmiksować blenderem).

Na dno naczynia żaroodpornego wyłożyć cienką warstwę sosu pomidorowego. Przykryć płatkami surowego makaronu. Na makaron wyłożyć ok. 1/4 beszamelu, na to 1/3 sosu bolońskiego i posypać serem. Przykryć kolejną warstwą makaronu. Wyłożyć 1/3 pozostałego beszamelu i połowę sosu bolońskiego. Posypać serem i przykryć makaronem. Na makaron wyłożyć połowę pozostałego beszamelu i resztę sosu bolońskiego. Przykryć ostatnią warstwą makaronu. Na wierzch wyłożyć resztę beszamelu (tak, żeby dokładnie przykrywał makaron) i posypać resztą sera.

Piec przez 30 minut pod przykryciem w temperaturze 180 stopni. Po tym czasie zdjąć pokrywę i piec jeszcze 15 minut (aby wierzch się zarumienił).

Smacznego!

czwartek, 6 marca 2014

Tarta z kozim serem, łososiem i kaparami



Kicham, prycham i drapie mnie w gardle. Zupełnie jak u pani z reklamy. Z tym, że w przeciwieństwie do pani z reklamy, nie mam magicznej tabletki, która natychmiast mnie uzdrowi. Ale, ale - tabletkę mam, nawet tą samą, co tamta pani, tylko że moja jest jakaś niemagiczna. Rozkosze przeziębienia. 
Najchętniej owinęłabym się kołdrą i nadała paczką do mamy, 350 kilometrów stąd. Kurierem byłoby nawet pewnie trochę szybciej niż pociągiem. Jednak świat wzywa, a my świat kochamy, więc wio! 
Przynajmniej szkorbut mi nie grozi.




Składniki:

Ciasto:
2 szklanki mąki pszennej
3 łyżki gęstej śmietany kwaśnej (12%)
1/2 kostki masła (100 g)
szczypta soli

Farsz:
100 g łososia wędzonego
100 g sera koziego twardego
2-3 łyżeczki kaparów w zalewie
świeży tymianek
2 gałązki pomidorków koktajlowych

Masa jajeczna:
125 g sera żółtego
2 jajka
1 małe opakowanie gęstego jogurtu naturalnego
4 ząbki czosnku
gałka muszkatołowa
sól
pieprz

Piekarnik rozgrzać do 180 stopni. Składniki na ciasto zagnieść, wylepić foremkę do tarty (średnica 28-29 cm), nakłuć widelcem i wstawić do rozgrzanego piekarnika na ok. 15 minut.

Ser zetrzeć. Jajka roztrzepać z jogurtem, doprawić solą, pieprzem, i gałką i wymieszać ze startym serem. Łososia podzielić na mniejsze kawałki. Ser kozi pokroić w kostkę. Kapary odsączyć z zalewy. Pomidorki umyć (zostawić na gałązce).

Na podpieczony spód wyłożyć łososia, kozi ser, tymianek i kapary.Tartę polać masą jajeczną. Na wierzch wyłożyć pomidorki na gałązkach.

Piec jeszcze 30 minut w temperaturze 180 stopni.

Smacznego!

poniedziałek, 3 marca 2014

Tort Biała Truskawka (z białą czekoladą i truskawkami)


Urodziny: "stolat" na 12 głosów, każdy w innej tonacji, 3 torty (co sobie będę żałować), taniec na stole. Następnego dnia bezowocnie czekałam, kiedy odpadnie mi nos lub zmarszczki na oczach zasłonią mi świat. Najwyraźniej jeszcze nie tym razem. Może za rok - okazja będzie okrąglejsza. Nadal jeszcze uwielbiam urodziny - nadal głównym powodem jest tort. I jeszcze tyle miłości wokół - nie do pomyślenia!
Wszystkiego słodkiego!



źródło przepisu: www.mojewypieki.com

Składniki: 

Biszkopt:
5 jajek
3/4 szklanki cukru
3/4 szklanki mąki pszennej
1/4 szklanki mąki ziemniaczanej

Krem:
450 g białej czekolady
600 ml śmietany kremówki (30-36%)

Frużelina truskawkowa:
500 g truskawek
2 1/2 łyżeczki żelatyny
2-3 łyżki wrzącej wody
1/2 szklanki cukru
2 łyżeczki mąki ziemniaczanej rozpuszczone w 2 łyżkach wody

Poncz:
1/3 szklanki wody
1/3 szklanki soku z cytryny

Dekoracja:
500 ml śmietanki kremówki
1 łyżka cukru pudru
srebrne perełki cukrowe

Czekoladę posiekać na drobne kawałki. Śmietanę kremówkę (600 ml) podgrzewać do wrzenia, zestawić z palnika. Dodać białą czekoladę, odstawić na 2-3 minuty. Wymieszać dokładnie, aż cała czekolada się rozpuści. Wystudzić masę i włożyć do lodówki na min. 12 godzin (najlepiej chłodzić przez noc).

Piekarnik rozgrzać do 160 stopni. Dno tortownicy o średnicy 20-22 cm wyłożyć papierem do pieczenia. Białka oddzielić od żółtek, ubić na sztywną pianę. Pod koniec ubijania dodawać po 1 łyżce cukier, cały czas ubijając. Następnie dodać po kolei żółtka. Miksować tylko do momentu połączenia składników. Mąki przesiać do masy jajecznej i delikatnie wymieszać łyżką. Ciasto przełożyć do tortownicy. Piec przez ok. 40 minut (do "suchego patyczka").

Gorące ciasto wyjąć z piekarnika i w formie upuścić na podłogę z wysokości ok. 60 cm. Włożyć z powrotem do piekarnika. Wystudzić przy uchylonych drzwiczkach. Wystudzony biszkopt przekroić na 3 blaty.

W garnku truskawki wymieszać z cukrem. Podgrzewać na średnim ogniu do rozpuszczenia się cukru (nie doprowadzając do wrzenia). Dodać cytrynę i wodę wymieszaną z mąką ziemniaczaną. Dokładnie wymieszać, zagotować i zdjąć z palnika. Rozpuszczoną we wrzątku żelatynę powoli wmieszać do truskawek (uważać, żeby nie powstały grudki). Schłodzić.

Masę czekoladową wyjąć z lodówki i ubić do otrzymania gęstego kremu. Składniki na poncz wymieszać.
Pierwszy blat ułożyć na talerzu (lub paterze), nasączyć 1/3 ponczu. Na biszkopcie rozsmarować połowę frużeliny truskawkowej, na owoce wyłożyć połowę kremu czekoladowego. Przykryć drugim blatem. Nasączyć drugi blat połową pozostałego ponczu. Wyłożyć owoce oraz krem. Przykryć ostatnim blatem. Nasączyć go resztą ponczu.

Schłodzoną kremówkę (500 ml) ubić na gęsty krem. Pod koniec ubijania dodać cukier puder. Udekorować tort bitą śmietaną.

Tort przechowywać w lodówce.

Smacznego!
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...